poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Ażur, ażur, ażur...

Upał, wolne dni, niektórzy odpoczywają:



Inni - czyli ja - oddają się nałogom. Np. dzierganiu.
Odkryłam, że polubiłam ażury, choć pierwszy tak sobie wyszedł. Tak czy siak - fajnie się to robi, przybywa (względnie) szybko i ładnie wygląda.

Tym razem na warsztacie North Roe - znany i popularny, a przy tym dość prosty wzór, włóczka - Angora Ram (40% moheru i 60% akrylu). Przepiękny, nasycony odcień turkusowo-niebieskiego.
Ostatnio u kogoś czytałam, że poza kolorem i ceną niewiele więcej dobrych słów należy o tej włóczce powiedzieć...
Nooo... chyba się zgodzę...
Siepie mi się to jakoś tak w robocie, rozdwaja, jest nierównej grubości - ale kolor ma prześliczny, niewątpliwie. I nie gryzie mnie, choć mam raczej wrażliwą skórę.
Na razie tyle tego mam:
Zakumanie, jak zrobić początek, było najtrudniejsze ;)



Potem już mi się spodobało, do tego stopnia, że rozpięłam na fotelu udziergany kawałek i podziwiałam wzór:



Listek ze wzoru jakoś mnie szczególnie urzekł:



Tu efekt pierwszych dwóch wieczorów:



A to stan z wczoraj:


Ciekawe, kiedy skończę...
Aha, kolor jest kompletnie inny niż na wszelkich fotkach. Zupełnie nie udaje mi się go złapać, żadnym dostępnym aparatem, ani podkręcić potem w kompie. Jest bardziej zielony, niż wszędzie tutaj widać.

1 komentarz:

  1. Kolorek rzeczywiście ładny,listki bardzo precyzyjne.Czekam na więcej.Pozdrawiam.Jaga

    OdpowiedzUsuń