poniedziałek, 19 lutego 2018

Płynny bursztyn

... czyli Liquidambar. Tak się nazywa ten kolor Malabrigo Rios, włóczki, która została wybrana przez koleżankę Siostry mojej, Elę, na komplet szalik+czapka.
Czapka miała być zwisająca, slouchy, beanie, czy jak tam je zwą, z pomponem. Miała być prawymi oczkami, z 2-centymetrowym ściągaczem. Ściągacz miał nie być za luźny, ale reszta czapki już tak. Szal - prosty.
Wybrałyśmy się ze zleceniodawczynią do stacjonarnego sklepu Amiqs w Blue City, żeby naocznie i namacalnie sprawdzić, jaka włóczka najbardziej się Eli spodoba. Kiedy weszłyśmy do sklepu, z nadmiaru szczęścia nie wiedziałyśmy, co wybrać ;) 
Zakupy trwały chyba z godzinę. Ostatecznie kupiłyśmy właśnie wspomniane Malabrigo. Tylko, że tej włóczki jest raptem 193 metry w 100 gramach. A miałyśmy 3 motki do dyspozycji. No i się zaczęło kombinowanie, jak by tu ten szal zrobić, żeby starczyło...
Na dodatek dopiero po przewinięciu z motków w kłębki było widać, jak bardzo różnią się one między sobą. Jeden był w tonacji głównie wiśniowej, drugi raczej z przewagą rudego i kasztanowego brązu, ale ciemne czerwienie też tam były. A trzeci - malachitowa zieleń, miętowy, seledyn, żółty, ochra, rudy, kasztanowy brąz. Za to bez czerwieni wcale.
I weź tu coś sensownie wykombinuj z tego...
Z czapką było prosto - zaczęłam od 64 oczek na drutach 4.5, na okrągło, żeby nie zszywać. Ściągacz był, ale nie taki dokładnie jak Ela chciała. Wymyśliłam własny, z przekręconymi oczkami prawymi. Nawet w Excelu rozpisałam sobie go w kilku wersjach ;) Jakby kto chciał wzorek - bierzcie i częstujcie się :)
Zrobiłam nawet próbkę, jak w takim ciapkowanym wychodzą jakieś ściegi. Ostatecznie zdecydowałam się na ścieg francuski, bo najbardziej go lubię do mieszania kolorów.
Zrobiłam też nie 2 cm, tylko co najmniej 21 okrążeń ściągacza, tak zdecydowanie lepiej się prezentował. A potem dodałam 16 oczek równomiernie, co 4 oczka, aż w sumie miałam ich 80. I do samej góry przerabiałam prosto, aż miałam wystarczająco dużo "zwisu". Wtedy zamykałam po 2 oczka razem w co 2 okrążeniu - najpierw co 10, potem co 9 i tak dalej, aż do ostatnich 8, które ściągnęłam nitką. I już ;)
W czapce zmieniałam motek co 2 okrążenia na przemian. Zużyłam około 80 gramów łącznie z tych 3 motków.
Czapce dorobiłam pompon z tej wiśniowej wełenki (Regina cośtam) z domieszką reszteczek z Riosa, jego wyrobiłam z dokładnością kilkudziesięciu cm i cieniutkim zielonym akrylem dla podkreślenia koloru. 
Przy okazji wymyśliłam usprawnienie do pomponów. Szablon jest wzorowany na gotowych ustrojstwach z pasmanterii internetowych - wycięłam go z tekturki po czekoladce. Pompony z jego pomocą robi się znacznie szybciej niż na tekturowych kółeczkach. Nitkę do związania pompona wkłada się między skrzydełka, a włóczkę z łatwością owija się wokół łukowatej części. Nie trzeba też go przecinać, czyli może posłużyć kilka razy :)
Po zrobieniu czapki na szal zostało mi około 220 gramów wełny, więc zdecydowałam, że będę robić go luźno i na grubych drutach. Siódemki były w sam raz. Robiłam po 15 rzędów francuzem, a potem rządek najprostszego ażuru "narzut, 2 o razem na prawo".  W szalu jednak mi się nie bardzo chciało tak bawić ze zmianami motków. Bałam się, że mi się będzie brzeg za bardzo ściągał. Więc mieszałam tylko przez kilkanaście rzędów na zmianie motka.

Szerokość szala to zaledwie 40 oczek. Obawiałam się, że te 3 motki nie starczą i na szal, i na czapkę, a tu tyle wyszło :)
Po upraniu i zblokowaniu okazało się, że to całkiem ładny komplet, czapka się nie rozlazła, szal też nie, jakoś trzymają formę. 
Pompon z domieszkami innych kolorów też całkiem dobrze się komponuje z resztą
 I te dziwne kolory też nieźle wyglądają razem :)
Ale nigdy więcej Riosa na drutach nr 7! To jest strasznie rzadka włóczka, zbyt lejąca jak na moje nerwy pedantki i perfekcjonistki, która lubi mieć każde oczko równiutkie i ściśle dociągnięte. 
Chyba to nie jest moja ulubiona włóczka, wolę bardziej sprężyste i charakterne, choćby estonkę :) 
Chociaż.... Jakby mi zaproponowano włóczkę w kolorach Indiecita, Ivy, Lettuce, Lavanda, Candombe i Purple Mystery, to bym się im nie opierała ;) Widzę już w wyobraźni jakieś ciepłe wielkie swetrzysko z nich uczynione. No, może jeszcze Solis i Zarzamora :)

2 komentarze:

  1. Malabrigo najlepiej chyba wygląda w motkach. Udało Ci się pięknie wykorzystać te motki, ja bym się poddała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja właśnie miałam dwa wyjścia - nic nie mieszać, robić jak leci i udawać, że tak miało być - albo kombinować. To wybrałam łatwiejszą opcję i jakoś nie najgorzej wyszło ;)

      Usuń