poniedziałek, 22 stycznia 2018

Tęczowo

Ponieważ mój ulubiony kolor to tęczowy, jakiś czas temu kupiłam wełenkę estońską Rainbow - fajną, naturalną, gryzącą i grzejącą. Duuuży kłębek to był, chyba ponad 250 gramów, nawet nie pamiętam już...
Swoje odleżał, do czasu - jesienią 2015 roku musiałam na parę dni położyć się do szpitala na diagnostykę. Żeby nie było mi tak przykro, wzięłam ze sobą kłębek tęczy ;)
I sam fakt dziergania, i taka niezwykła wełna wzbudzały niemałą sensację :D
Pielęgniarki i pacjentki z sali przyglądały się i dziwiły, a ja dłubałam sobie na drutach, bo przecież coś trzeba robić, żeby nie myśleć za dużo ;)
Projekt mi się zmieniał, prułam i zaczynałam parę razy, a ostatecznie stanęło na czymś najprostszym, wzór ten sam co zawsze, z głowy.
Jak już wróciłam do domu, Antek pomagał :)

Prawdopodobnie dzięki temu w tydzień powstała naprawdę duża chusta, dwie pełne sekwencje zmian kolorów, po czym jakieś 4-5 rzędów przed końcem robota stanęła... 
Aż do grudnia, kiedy ocknęłam się z prezentami ;) Dzięki pomocy Antka - wnet skończyliśmy ;)
Tu gotowa chusta tuż przed blokowaniem.
Oczywiście też się z tą robótką woziłam. 
Z całego kłębka wełny zostało tyle, że jeszcze szybko machnęłam mały berecik do kompletu, tym samym wzorem.
Tak się blokuje berety - na pokrywce i słoju, ściągając otok nitką ;)

 A tu jakieś wygłupy u rodziców w tejże chuście ;)




 I w całym komplecie - niestety, nie ma dobrych zdjęć całości :(
 Pokazywałam ją też na jakichś wiosennych Szarotkach w 2017, kiedy pierwszy raz po wypadku samodzielnie wypuściłam się w podróż.

2 komentarze:

  1. O matko i córko! Piękny zapas wełenki zgromadziłaś!!! Już nie wspomnę o pięknej chuście :)

    OdpowiedzUsuń
  2. noooo... trochę się tego uzbierało, ale to jest dość stare zdjęcie, teraz pewnie byłoby 2 razy tyle ;)

    OdpowiedzUsuń