piątek, 9 sierpnia 2013

Hurtowo...

Czas to leci potwornie szybko... Ani się obejrzałam, a tu cały lipiec minął, a ja nie miałam nawet chwili wolnej, żeby coś skrobnąć na blogu.

W międzyczasie byłam tu i tam, zobaczyłam Bałtyk i po 19 latach ponownie namoczyłam się w nim, choć woda była zasadniczo zimną ;)
(jak widać, chusta North Roe, moja najpierwsza, znakomicie się sprawdzała latoś na plaży)
Potem wróciłam, pobawiłam się w kolejne farbowanie - tym razem metodą tie-dye koszulek na Woodstock (o tym będzie następna notka, bo proszono mnie o dokładny opis metodyki).
No i byłam na samym Woodstocku :D

Ale to nie znaczy, że się w tym czasie nic nie działo na drutach.
W sumie tego lata wydziergałam 5 różnych chust, z czego jedna do tej pory została pokazana na blogu.
Pozostałe będą dziś pokazane hurtem, bo już i tak większość poszła "w ludzi", w domu została mi tylko jedna, właśnie świeżutko napięta do blokowania i jeszcze bez ostatecznych zdjęć.
Chusta nr 1 - z wełny estońskiej, została opisana w poprzedniej notce. To ta na spodzie stosiku.
Chusta nr 2: z moheru Nako Special Ebruli (dużo akrylu, trochę wełny, trochę moheru). Moher nie taki bardzo kudłaty...
W czasie dziergania miałam wrażenie, że to taka sobie włóczka, ale po upraniu gotowej chusty byłam nią osobiście zachwycona - ślicznie się ponaciągała, gdzie trzeba, wyprostowała, zrobiła się naprawdę koronkowa. 
Wzór był tzw. z głowy, podobny do poprzednich moich wyrobów na bazie zaczynanego z 11 oczek modyfikowanego Multnomaha. Zużyłam prawie dokładnie 1 motek, została mi malutka kuleczka - tyle, że kolejnego rzędu już bym z niej nie zrobiła. Ponieważ producent ma jeszcze kilka innych wersji kolorystycznych tego moheru, to chętnie sięgnę po następne, jeśli koś będzie miał życzenie mieć chustę z czegoś takiego. 


Chusta nr 3: również z estońskiej Kauni, kompletne reszteczki, ale z 2 niedużych kłębków (niestety, nie zważyłam ich) wystarczyło na sporą cieplutką chustę. Wzór najprostszy z możliwych - najpierw kawałek jednym kolorem na gładko, a potem na przemian z dwóch kłębków po dwa rządki oczkami prawymi i po dwa ściegiem francuskim. Kolory się fajnie wymijały :D


Chusta nr 4: z wełny skarpetkowej Zauberball Bedruckt firmy Schoppel Wolle, kupionej w Inspiracjach. W niemal wszystkich kolorach tęczy + czarny. Bardzo ciekawie cieniowana, typu 1-ply, wełenka + 25% poliamidu. Po upraniu i zblokowaniu - śliczności. Wzór - Holden Shawlette, ale z mimowolnymi modyfikacjami wynikającymi z pomyłki. Nieważne - i tak po zblokowaniu najważniejszy jest efekt kolorystycznego falowania.


Chusta nr 5: kolejna modyfikacja mojego ulubionego kłosowego wzorku ażurowego. Wełna Daphne Lace firmy Schoeller+Stahl, kolor 004 z Biferno, kupiona na próbę, bo to nowość. Cieniutka - 400 m w 50 g. Kolory kojarzą mi się z krzaczkami jagód albo innych owoców leśnych - jaśniutka limonkowa zieleń, coraz ciemniejsza aż do czarnego, wiśniowy, ciemny róż... Bardzo delikatna nitka, też typu 1-ply, ale z dodatkiem 25% poliamidu, więc się nie rozłazi, nie gryzie, mięciutka. 
Zaczęłam ją dziergać w pociągu do Gdańska, dłubałam na plaży przez cały pobyt nad morzem, na balkonie naszej kwatery w Dębkach, w drodze powrotnej, a nawet... na polu namiotowym w Kostrzynie ;)



A tak w ogóle, to dochodzę do wniosku, że bardziej od mania chust kręci mnie ich dzierganie i wypuszczanie w dalszy obieg :)
Więc w ostatnią niedzielę zaczęłam kolejną chustę nr 6, z Magico Meillenweit, taki tam ażurek kombinowany metodą na chybił trafił, aby dobrze wyglądało. Idzie szybko :)
Zaczęłam też chwilkę temu chustę nr 7 - z tej grubszej wełny estońskiej w kolorze malina kolejny Holden Shawlette, ale tym razem pilnuję się wzoru i jakoś inaczej wychodzi... Dziwne, nie?
I mam jeszcze chustę nr 8 - zaczętego z petrolowego Dropsowego moherku Vlada, ale jak to wampir - wysysa ze mnie siły żywotne, więc nie wiem, kiedy uda mi się to cholerstwo skończyć...
I jeszcze czeka na mnie stosik kolejnych estońskich cienkich wełenek do przerobienia...
Między innymi marzy mi się coś takiego, liściastego na jesień, w kolorze fall i zieleniach:
Śliczne, prawda? Niestety, wzór jest płatny, choć nie kosztuje jakiegoś strasznego majątku - ale mam problem z kartą kredytową i nie mogę jej podpiąć do paypala. No to będę metodą prób i błędów "rozgryzać", jak to jest zrobione. Pewną koncepcję już mam :)

10 komentarzy:

  1. Jakie cudowne :-) Wszystkie chusty wydziergane przez Ciebie są wspaniałe.
    Kolory śliczne.
    Jak fajnie spędziłaś lipiec... :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dzięki za wyrazy uznania - starałam się :) Jeszcze kolejne kolorowe pomysły chodzą mi po głowie, ale na wszystko trzeba znaleźć czas. A spędzałam tak kawałek lipca i kawałek sierpnia, ku ścisłości.

      Usuń
  2. numer 4 to mój absolutny faworyt kolorystyczny :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się też podobuje... Może nawet jeszcze coś z tej wełenki zrobię kiedyś...

      Usuń
    2. dla mnie zrób, dla mnie :-D mam urodziny niedługo, znaczy w styczniu ;-P
      cium!

      Usuń
  3. Wooow, ależ się uzbierało :)) Mi podobają się wszystkie, rób dalej i pokazuj :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo rzeczywiście ostatnio już hurtem leciałam z tymi chustami - zamówienie było, wena była, włóczka była, to co się miałam ociągać?

      Usuń
  4. Wydajność do pozazdroszczenia a każda chusta inna i wszystkie piękne. Lubię takie kolorowe, pogodne wyroby. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha... wydajność nie taka zła, ale przypłaciłam ją przeciążeniem nadgarstka, chyba pora spocząć jednak... Przy takim nasileniu nałogu jednak chyba zbyt długo w tym spoczynku nie wytrzymam ;)

      Usuń
  5. Witam! Razem z kilkoma znajomymi chciałyśmy spotkać się na babskich plotkach z kreatywnymi kobietami z Białegostoku.
    Jeżeli jest Pani zainteresowana wszystkie szczegóły są na http://bialystokreatywny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń