wtorek, 3 maja 2016

Ha! Wreszcie! Jestem ;)

Dzieńdobry wieczór się z Państwem :)

Baaardzo długo mnie tu nie było, bo zwyczajnie nie było komu robić zdjęć :(

Ale to nie znaczy, że nic nie miałam w tym czasie "na warstacie".
Wydziergałam na przykład latem szydełkowy sweter... Nie zajęło mi to nawet tak dużo czasu - zaczęłam w połowie czerwca, jednocześnie dziergając tamten różowo-tęczowy z moherku, z poprzedniej notki - a skończyłam w pierwszych dniach sierpnia. 
O, proszę, jeszcze miałam długie włosy...

Chałacik już był pokazywany na FB i jeszcze raz na FB, na Ravelry, jak również na żywo - na spotkaniu Szarotkowym i Dziewczyn z Gajowej.
Ale dopiero dziś znalazłyśmy z Jolą czas na zrobienie zdjęć naludziowych w pięknych okolicznościach przyrody i przy sprzyjającej pogodzie.
Zrobiłam go na wzór kardiganu-kocyka z tego fińskiego bloga. Na początku też miał być właśnie taki luźno-kocykowy. 
Oryginał bardzo mi się spodobał - bo to i cieniowana włóczka, i szydełko, i taki nie całkiem typowy wzór kwadratów w rodzaju "granny square".
Sweter na kształt tego fińskiego był w planach od dawna, tylko nie miałam pomysłu, z czego go zrobię, dopóki nie trafiłam na Magic Fine firmy YarnArt - wełnę pół na pół z akrylem, w singlu, cieniowaną bajecznie, prawie tęczowo (!!!).

Bardzo podobają mi się w tej włóczce przejścia od zieleni przez turkus, niebieski, aż do granatu i fioletu, a z fioletu w złoto. Tylko różu jest aż nadto jak na mój gust, ale jakoś przestałam się przed nim bronić - może dlatego, że to amarant, a nie słodkie pastele ;)

Przyjrzałam się dokładnie oryginałowi, ale nie robiłam jednak identycznie - chociaż moje kwadraciki są z grubsza podobne, w środku też mają kółko.

No i podobnie jest z tyłem - największy kwadrat na plecach, z większym kołem w środku. Aczkolwiek po upięciu szpilkami koło robi się kwadratowe ;)

Tamten sweterek był robiony na chudziaczka, ja mam zdecydowanie inną figurę. Dlatego też musiałam trochę inaczej zaprojektować rękawy, przody, wykończenie itp., ale ogólnie idea jest ta sama - kwadratura koła ;)
Małych kwadratów było coś ponad 30.
Na główki rękawów zrobiłam połówki-trójkąty.
Podobnie trzeba było zrobić trójkąciki, żeby dopasować podkrój szyi i dekoltu z przodów.
Zużyłam wszystkie 6 motków - razem 60 deka, zostało dosłownie kilkadziesiąt cm włóczki.

Z reszteczek zrobiłam jeszcze ażurową stójkę i wszystkie brzegi ozdobiłam oczkami ścisłymi.

Pomocnik spisywał się doskonale, kontrola jakości - pełna profesja. Śpi się miękko, znaczy dobry sweter będzie ;)
 

Włóczka jest śliczna, niestety jak to singiel - będzie się mechaciła namiętnie. Ale póki nie zrobiła tego, będę sweter nosić wiosną, latem i jesienią ;)
 

Sweter nie ma zapięcia, nie pasowały mi tu ani zatrzaski, ani guziki. Co najwyżej dałabym ozdobniejsze haftki - ale na razie nie znalazłam takich godnych uwagi. Ale ponieważ to i tak ażur, nie na trzaskające mrozy, to noszę go luźno, bez zapinania.


Tu jeszcze zbliżenia na wykończenie rękawów:  

I na detale kwadratów:  
Spacerkiem przez las...
 

I obowiązkowe wygłupy do obiektywu ;)

"Poza szafiarki" ;)

A może lepiej w okularach?
Taaaka szeroka jestem ;)

9 komentarzy:

  1. kolorowo wiosennie - w sam raz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ...focia w okularach z torebusią i apaszką, to już zestaw mucha nie siada...:)sweterek śliczny

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny sweterek!!!Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastyczny sweterek ! Pasuje do Ciebie idealnie :-)
    Cudne zdjęcia :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. No, to jest sesja! Pięknie :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. U Ciebie kolorowo, jak zazwyczaj :) Udana ta sesja!

    OdpowiedzUsuń