niedziela, 8 grudnia 2013

Kolorowo...

Kto powiedział, że późną jesienią i zimą nie może być kolorowo i z fantazją?
To zdjęcie już kiedyś pokazywałam, efekt zarwania pół nocy i babrania się z barwnikami, moje pierwsze farbowanie włóczki, którą dostałam od koleżanki.

Była to włóczka turecka Kartopu Rukzak, wełna pół na pół z akrylem, cieniowana w kolorach turkusu i ecru z lekkim różowawym odcieniem.
Postanowiłam trochę zaszaleć i otrzymałam taki właśnie wynik.
Po prawie 1,5 roku odczekiwania w kolejce nadeszła pora na wrzucenie tego na druty.
Zaczęłam od prościutkiego komina, 70 oczek, ścieg francuski, robione na okrągło na drutach nr 10, zwężam co 20 rzędów o 10 oczek.
Bardzo mi się podoba przechodzenie kolorów, to, w jaki sposób poszczególne włókna łapały barwnik.
Nie przeszło całego włókna, tylko tak trochę "po wierzchu", farba jakby powlekała włóczkę. A miejscami przesiąknęło po całości.
Na dodatek w robótce się pięknie gromadzi w plamki kolorów - żółto-różowe się grupują w jednych miejscach, fioletowo-granatowe w innych.
Na 10 robota idzie piorunem. 

Do komina dorobiłam równie prościutką czapkę, też ściegiem francuskim, na cieńszych drutach, chyba to były szóstki, też praca na jeden wieczór, może nieco przedłużony...

Niestety, niedobory czasu nie pozwoliły mi na sfotografowanie - dopiero dziś mogę pokazać, choć skończyłam komplet ze 3 tygodnie temu.



Zużyłam w sumie 2 motki tej włóczki, zostały jeszcze 3 farbowanej na oba kolory i po jednym tylko na żółto i tylko na róż.
Jeśli ktoś pragnie posiąść taki kolorowy komplet - chętnie zrobię podobny :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz