środa, 20 marca 2013

Dodatki, apdejty i uzupełnienia ;)

Byłam na weekend w Stolycy.
Program był dość napięty - ale chyba wszystko wykonane w 100%.
Najważniejsze, że chusta urodzinowa wręczona, zaaprobowana i wystarczająco nazachwycana. Mamie ciepło i ładnie, a ja poczułam sę doceniona należycie :)
Jednak próbowałam Mięciuszka blokować, wydaje mi się, że co nieco się to udało, rozprostowała się całkiem ładnie i pokazała lepiej swój wzór.
Jak widać, szybciorkiem dorobiłam też przez weekend czapeczkę, tym samym ażurem, co chusta, tylko bez przerywników z francuskiego ściegu.
Czapka jest z samej Angory RAM, ale za to podwójną nitką. Jest dodatkowo cieplutka, bo ten otok jest zrobiony podwójnie i złożony na pół, a potem (z obu brzegów) z oczek brzegowych nabierałam oczka na górną część.
Tacie też w niej ładnie i ciepło ;)
Ale moherowo-jedwabnego Dropsa zostało mi troszeczkę. Tyle, że starczyło na ciepłą opaskę, którą dziergałam już w powrotnej drodze w autobusie :D
Angorę RAM wzięlam też podwójnie, moher pojedynczo.
Poza tym byłam w niedzielę na spotkaniu Szarotkowym, na którym zachwyciłam się m. in. naocznie czapką Gackowej (bo wirtualnie zachwycałam się nią już wcześniej).
Było sporo innych atrakcji, każda z dziewczyn miała coś ciekawego, wyjątkowego i oryginalnego.
Na przykład Gosia miała prześliczne wełny estońskie - cudnie było zobaczyć je w takiej ilości naraz i w tylu odmianach kolorystycznych :)
A zasię Kalina miała fajny sweter z Rowanowego Tweedu (tej samej włóczki, którą mam i ja, i która czeka na swoją kolej...). I to nie jest prawda, że jej Rulonik tego "cuś" nie ma. Jest piękny i tyle! 
Na spotkaniu czapkę Gackowej starannie wymacałam i wymiziałam, a ponieważ ostatnio wirtualnie zachwycałam się także czapkami i beretami, które dzierga Maduixa, postanowiłam też zająć się wzorami żakardowymi i zacząć od berecika z cieniowanej włóczki (jak tylko skończę Coś, co wisi na drutach i blokuje mi wszystkie żyłki...)
Na razie zbieram materiały do pracy, czyli ogólnodostępne wzory.
Jest kilka, które mi się bardzo podobają - niewykluczone jednak, że sama stworzę jakiś swój, bo w końcu już w podstawówce rozrysowywałam sobie takie, tylko trochę o nich zapomniałam ;)
Wczoraj zrobiłam też próbkę, żeby rozliczyć, na jakich drutach i ile oczek mam przerabiać jeden ze wzorów, skoro dysponuję znacznie cieńszą włóczką. Tak to wychodzi na drutach nr 2,5:
Chyba nie najgorzej...
Najwyżej dekielek, czyli "crown of the hat" będzie miał siedmioramienną zamiast sześcioramiennej gwiazdki, bo +/- jakieś 140 oczek trzeba nabrać.

Donoszę jeszcze uprzejmie, że Tata zrobił mi cudne motowidło wg naszego wspólnego projektu - ale szczegóły innym razem, bo późna już pora i zdjęcia po ciemku to nie najlepszy pomysł :)
Kupiłam też 2 pary drutów wymiennych Knit Pro, żyłki i łącznik - będę pomału uzupełniać zestaw. Jakieś własne trzeba mieć, bo pożyczone Addiki trzeba będzie wkrótce oddać Joli... 
Chyba nie jestem jednak ich fanką - a może to taki nieszczęśliwy zbieg okoliczności - ale "3" rozkręcały mi się ciągle w robótce, miały jakiś nadmiar metalu na gwincie, krzywo odlane, albo co  - zobaczyłam to dokładnie dopiero pod lupą. Wykruszył się ten nadmiar dość łatwo, teraz druty się jakoś trzymają w robocie, zobaczymy jak będą się sprawować przy dzierganiu beretki.


2 komentarze:

  1. ja mam knit pro z żyłką stałą. do numeru 3 włącznie są super hiper, 4 są paskudne :-/ (mam 2,5; 3 oraz 4 więc żaden ze mnie znawca ;-P, ale na 3 się robi najprzyjemniej i chciałabym, żeby te 4 były take same jak 3, a są jakieś takie obrzydliwe fujś!)
    Zazdraszczam szarotkowych cudności...
    ych, u mnie się nie robi, mam przerwę techniczną pms-a i sypiam z mentalistą (z braku innych rozrywek ;-P)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tacie kapitalnie pasuje ta czapusia :)))) Ale poważnie - świetny komplet dla Mamy. I koniecznie zaprezentuj motowidło !

    OdpowiedzUsuń