... i od razu nowy projekt :)
Witajcie, Czytelnicy Drodzy. Nie było
mnie tu na blogu prawie 16 miesięcy, bo 18 września 2016 roku miałam wypadek,
złamałam paskudnie rękę i wyłączyło mnie to na jakiś czas z dziergania. Oraz z
pracy zawodowej. I z chęci pisania na blogu też :(
W tym czasie były 3 pobyty w szpitalu,
brak zrostu, 2 operacje, przeszczep wiórków kostnych, który się rozpłynął,
łącznie 11 tygodni gipsu, zaniki mięśni, uszkodzenie nerwu łokciowego, jakieś
powikłania w postaci niesprawnego barku, itp, itd. Ręka się nie całkiem jeszcze
zrosła, ale w końcu idzie ku lepszemu.
Nadal jeszcze nie chodzę do roboty, ale
już w styczniu wracam. I zamierzam też wrócić do regularnego blogowania -
zobaczymy, czy się uda.
Oczywiście przez ten czas co nieco
zrobiłam na drutach i szydełku. Za druty złapałam gdzieś po 3 miesiącach od
złamania, tuż przed Bożym Narodzeniem 2016, za szydełko nieco później, chyba w
lutym zeszłego roku.
Zrobiłam w tym czasie 2 swetry bawełniane
wg jednego pomysłu, czarne z kolorowymi, tęczowymi paseczkami, bawełnianą
bluzeczkę, szal z kwietniowego wspólnego dziergania Ani Lipińskiej, berecik
szydełkowy (i mnóstwo kawałków na szyjogrzej do kompletu), kardigan z Padisaha,
sweterek prawie-piórkowy i 3 czapki. To chyba nie tak źle, prawda?
Zaczęłam też całą masę nowych udziergów:
- letnią bluzkę z zielonej bawełny - poszła do
sprucia
- drugą letnią bluzkę z niebiesko-zielonej bawełny - czeka...
- kolejną letnią bluzeczkę z mikrofibry -
nauka robienia podkroju okrągłego dekoltu z wykorzystaniem rzędów skróconych po giermańsku ;), ale mi włóczki zabrakło, trzeba dokupić
- sweter z okrągłym karczkiem z zielonych
moherów - pilniejsze rzeczy wskoczyły na druty
- raglanowy czarny sweter z tęczowymi
cekinami - zdecydowanie na cieńsze druty, prujemy
- kolejny sweter z raglanem, z cudnych
ręcznie farbowanych włóczek, który chyba będzie też do sprucia
- zestaw szydełkowych ozdób na choinkę
dla Siostry
- i właśnie kończę szalik do kompletu do
jednej z tych czapek, na zamówienie.
Kupiłam mnóstwo fajnych włóczek...
Byłam też na czerwcowym Ogólnopolskim Spotkaniu Szarotkowym i we wrześniu na Drutozlocie w Toruniu.
Obiecuję, że wszystko to będzie się
sukcesywnie pojawiać na blogu, jak tylko dorwę sensownego fotografa ;)
A jakby tego było mało - zaczęłam z
nowym, 2018 rokiem, następną rzecz :D
Będzie to kocyk temperaturowy, znany jako
"Temperature blanket" albo "Temperature project". To koc z
elementów, które mają obrazować temperatury w poszczególnych dniach roku.
Mogą te kawałki być kwadratami,
sześciokątami, kwiatkami afrykańskimi, można robić też koc w paski albo
fale/ząbki - co komu pasuje. A nawet można na drutach.
Jeden z najpiękniejszych moim zdaniem
kocyków jest właśnie z afrykańskich kwiatków i został wykonany przez Panią
Grażynę z fejsbukowej grupy Temperature project 2016-2018
Jak dla mnie - cudo! Kolory nie krzyczą,
szarość sąsiednich sześciokątów je pięknie podkreśla, układ pasów wzdłuż to też
fajny pomysł.
Dla temperatur tworzy się własną skalę
barwną, najlepiej dopasowując kolory do tego, co mamy w domu, bo to ma przy okazji być tzw.
"stashbuster", a nie kolejny wydatek - przynajmniej w moim przypadku ;)
Wczoraj już sobie stworzyłam orientacyjną
skalę w Excelu, przypisałam temperaturom najprawdopodobniejszym dla
Białegostoku i okolic.
Zaczęłam też w Excelu arkusz z
temperaturami, bo na pewno będę robić po ileś kawałków hurtem, a nie po 1
każdego dnia.
A dziś przeszukałam szafę i takie kolory
wybrałam, bo właśnie te włóczki zalegają mi w domu i zamierzałam je jakoś
skutecznie poddać utylizacji w postaci jakiegoś koca.
No to może być i kocyk temperaturowy. Ja bardzo lubię wykresy i tabelki - a to przecież jest rodzaj wykresu, jakby nie patrzeć ;)
Tutaj mój osobisty, "realny" wzornik z nitkami - widać, że zmodyfikowałam nieco zakres temperatur.
Włóczki to różnej maści cienkie akryle.
Pracowicie je gromadziłam od lat, niektóre (np. ten pomarańczowy) pamiętają
jeszcze czasy Pruszkowa, czyli mam je ponad 18 lat ;)
A oto 3 gotowe kwadraty na koc za
pierwsze 3 dni stycznia, zgodnie z wykresem.
Miałam jeszcze taką ideę, żeby oprócz
temperatury wizualizować opady i insze inszości w postaci kółka inną włóczką w
środku kwadracika.
Na przykład np. mgła - jasnoszary, deszcz
- niebieski, śnieg - biały, burza - ciemnoszary, grad - średni szary, a słońce
to oczywiście żółty. Ale nie mam aż tylu szarości w domu, a kupować kolejnych
włóczek nie chcę. Więc zostały klasyczne granny crochet 1-kolorowe.
Łączyć te elementy będę chyba granatową
nicią w zimie, zieloną na wiosnę, dla lata mam pomarańczowy, a dla jesieni rudość.
365 dni to oczywiście liczba, która się przez nic sensownie nie dzieli, więc dodaje się jeszcze 3 "zerowe" kwadraty - po 1 co 3 miesiące i mamy 368.
A 368 to jest 16x23 - akurat w sam raz na
moje 8,6 cm kwadraciki. wyjdzie z tego około 140 x 200 cm pledzik, doda się
jakiś brzeg i będzie :)
Jak mi słusznie podpowiedziano - warto poszukać strony z archiwalnymi temperaturami, bo może się zdarzyć, ze w danym dniu nie będzie się mogło nawet takiej informacji w swoim pliku temperaturowym umieścić.
Ja na razie notuję na bieżąco :)
Mam nadzieję, że wytrwam, bo zamiar
ogłosiłam na FB w zacnej grupie zwanej "Dziana Banda" i teraz wstyd
będzie, jak nie skończę ;)
Kochana Panzerno! Ale masz PLAN! Fiu fiu!
OdpowiedzUsuńRączka niech się zrasta zdrowo (nareszcie!), a Ty działaj działaj :-D